środa, 13 października 2021

[RECENZJA] Ewa Anna Baryłkiewicz, Stefano Terrazzino i „W chmurach. Taniec, moje życie”

Zapraszam do zapoznania się z recenzją książki „W chmurach. Taniec, moje życie” będącej opowieścią o losach Stefano Terrazzino spisaną ręką Ewy Anny Baryłkiewicz. Ta wyjątkowa propozycja czytelnicza ukazała się pod szyldem Wydawnictwa Editio.



Zimno, zimniej, październik. Takie stwierdzenie niby nie powinno zaskakiwać, a jednak trochę żal tej jesieni. Mogła być ciepła i słoneczna, a okazała się chłodna i pochmurna. Mimo iż nie należę do osób łatwo marznących, czuję, że z chęcią przeniosłabym się na chwilę gdzieś, gdzie panuje nieco odmienna aura. A gdyby tak wybrać się na... Sycylię? Dokładnie tam zaczęła się bowiem niezwykła historia...


„W chmurach. Taniec, moje życie” to zapis rozmowy przeprowadzonej przez Ewę Annę Baryłkiewicz ze Stefano Terrazzino, artystą wszechstronnie uzdolnionym, o korzeniach włoskich i sercu wielokulturowym. Eklektyzm ten, przed lekturą książki stanowiący dla mnie tajemnicę, sprawia, iż zawiłe, acz barwne losy Terrazzino przywodzą mi na myśl salsę, tak jak nasz bohater czerpiącą pełnymi garściami z wielu różnych stylów oraz rozwijającą się w rozmaitych miejscach i pod różnymi wpływami. Sama forma nasuwa skojarzenie z walcem i partnerami powoli obracającymi się na parkiecie. Dialog między autorką a jej rozmówcą bardziej niż do wywiadu zbliża się do pogawędki przy kawiarnianym stoliku, którą, o czym dowiadujemy się ze sposobu przedstawienia treści, niejednokrotnie w istocie jest! Unosząca się nad kartkami luźna atmosfera wspólnie spędzonego czasu, nie ze ściśle narzuconego obowiązku, a wręcz z przyczyn niemalże towarzyskich, czyni tę lekturę niesamowicie lekką, a równocześnie niebanalną, upodabniając ją do tancerzy w swoim najlepszym pokazie quickstepa.

„W chmurach...” zawiera skarbnicę wiedzy o tańcu i w jego kontekście nakreśla też kulisy programów rozrywkowych, w których Terrazzino odnalazł się z żywiołowością niezbędną chociażby w cha-chy. Próżno tu jednak szukać plotkarskich wtrętów. Na szczęście! W efekcie otrzymujemy porywające, żywe kompendium wiedzy o tytułowej dziedzinie sztuki. Może nie każdy zdaje sobie sprawę z faktu, iż dzieje Stefano przejawiają również cechy... bolera. Temu wykonywanemu solo lub w parach rodzajowi tańca często wtóruje bowiem śpiew i to właśnie on stał się w pewnym momencie ważnym elementem na drodze ku szczęściu i artystycznym spełnieniu, w czym niezbędne okazały się długie kroki oraz liczne gesty i figury, a także stawanie na palcach, by przeskoczyć dotychczasowe wyobrażenia o własnych ograniczeniach. Udział miało tu ponadto tango, w dużej mierze oparte na improwizacji i silnych emocjach, odgrywających na scenie życia Stefano Terrazzino ogromną rolę.

Koniec. Rozstaję się się lekturą, przeglądając liczne zdjęcia dodatkowo wzbogacające tę i tak już bogatą propozycję czytelniczą. Zastanawiam się nad tym, co odsłoniła przede mną książka pozornie mówiąca o tańcu, a w rzeczywistości traktująca o życiu, do tańca przecież tak podobnego. Raz szybkie, raz wolne, raz prowadzone w pojedynkę, raz w duecie bądź większej grupie, raz kładące nacisk na technikę, raz skupiające się przede wszystkim na uczuciach. Jawiące się jako fokstrot nazywany wszak „najtrudniejszym spacerem świata”. A w przypadku Stefano spacerem w... chmurach.


zajrzyj po więcej:



Stashka przedstawia singiel „W blasku księżyca”

Świeżo opublikowany singiel „W blasku księżyca” pochodzi z drugiego albumu Stashki, zatytułowanego „Historie”. To zmysłowa opowieść utrzymana w duchu latino i ukazująca nowe oblicze wokalistki. 



W tym utworze przebija moja fascynacja muzyką latino – mówi Stashka Ten klimat, ludzie, estetyka stały się mi bliskie i nic dziwnego, że teledysk towarzyszący tej piosence postanowiłam nakręcić na słonecznej Majorce, gdzie króluje taniec, miłość i radość życia.



Płyta „Historie” dostępna jest w sprzedaży na stronach www.soulgang.pl i empik.com.



Trzeci singiel braci SARAPATA jest już dostępny. Posłuchaj utworu „Nika”

Bracia SARAPATA, czyli wyjątkowy elektroniczny duet z Krakowa, który w maju tego roku zatrząsł polskim rynkiem muzycznym, zdecydowanie nie zwalnia tempa i wypuszcza w świat trzeci już singiel promujący nadchodzący album. „Nika” jest kolejną wzruszającą podróżą przez charakterystyczne dla tych artystów romantyczne techno. Do utworu powstała animacja stworzona przez Jagnę Firek.



„Nika” to pierwszy utwór, jaki zrealizowano z myślą o debiutanckiej płycie duetu SARAPATA. Rdzeń składa się tu z bliżej niesprecyzowanych, a równocześnie silnych wzruszeń w pewien jesienny wieczór. Jeden przesterowany syntezator i stare pianino stanowią podstawę piosenki uzupełnioną nieco abstrakcyjnymi samplami skrzypiec i dziecięcego głosu. Elektronika prowadzi słuchacza od delikatnego wstępu do przejmującego finału. 


Oglądaliście kiedyś „Song of the Sea”? Jeżeli tak, to pamiętacie, jakie emocje towarzyszyły Wam po seansie? My zapamiętaliśmy je dźwiękowo – mówią bracia SARAPATA. – „Nika” to takie wspomnienie niezwykle przejmującego obrazu przetłumaczonego na audio. Klubowa, przestrzenna opowieść z samplami inspirowanymi filmem.



Michał i Mateusz Sarapatowie  krakowskimi producentami i muzykami na co dzień współpracującymi z uznanymi polskimi artystami. Łączą mnóstwo skrajności, ale i doświadczeń zdobytych na różnych biegunach muzycznej wędrówki. Zamiłowanie do harmonii wynieśli z kolaboracji z zespołem Lor czy z Pauliną Przybysz oraz ze współtworzenia w przeszłości własnej formacji, SALK. Twórczość projektu SARAPATA stanowi wypadkową wielu czynników: z jednej strony bagaż doświadczeń, z drugiej najbliższe sercu inspiracje, a z trzeciej własna ścieżka pokonywana wspólnie od lat.