środa, 27 marca 2024

[WYWIAD] Shiila: „Moja muzyczna droga to terapia”

Dziś naszym gościem jest Shiila, artysta, który opowiedział między innymi o swoim singlu zatytułowanym „Cóż”. Ale zaraz: co wspólnego ma z tym wszystkim Daniel Radcliff? Przekonajcie się sami!



Czarno na Czarnym: Tekst do utworu „Cóż” powstał w pewnych ciekawych okolicznościach. Czy możesz o nich opowiedzieć?
Shiila: Tekst pisany był w zasadzie w tramwaju, który sam w sobie teoretycznie jest dość zwyczajnym miejscem, choć często przytrafiały mi się tam ciekawe historie. Od przeróżnych konwersacji z przypadkowymi ludźmi mijającymi się z uśmiechami po agresywne, szukające problemu twarze z ciężką przeszłością i brakiem kontaktu z rzeczywistością. Akurat tym razem podróż była dość spokojna i miałem wenę, żeby wylać z siebie myśli, które plątały się w mojej głowie. Zazwyczaj jest tak, że w głowie leci mi jakiś loop, jakaś melodia, które są dość adekwatne do danego okresu życia i w zasadzie słowa wylewają się same, bez zbędnej analizy tekstu pod kątem poprawności czy jednej tematyki. Wiem, że może być to z jednej strony ciężkie dla słuchacza, ale w zasadzie taki rodzaj ekspresji jest czymś, co najbardziej ze mną rezonuje. Mam teksty, nad którymi siedzę dłuższy czas, gdy próbuję określić jakąś konkretną tematykę. Ten utwór zdecydowanie nie był jednym z nich.

Czarno na Czarnym: Przyglądając się swoim współpasażerom, wyobrażałeś sobie cel ich podróży fizycznej czy mentalnej?
Shiila: Mam wręcz manię obserwowania twarzy ludzi, których mijam, co często, zwłaszcza ostatnio, daje mi możliwość szybszego nawiązania kontaktu z przypadkowymi ludźmi i przypadkowymi historiami. Zdecydowanie bardziej niż na domysłach, jaki jest ich cel, wolę skupiać się na dialogach, które toczą się wokół mnie, jeżeli w danym momencie nie mam na uszach słuchawek. Ostanio miałem sytuację, która co jakiś czas przewija się w moim życiu, czyli agresywne traktowanie swoich dzieci/ rodzeństwa. Kobieta krzyczała na swoje dziecko, żeby było cicho, podczas gdy ono tylko niewinnie
nuciło sobie piosenkę z uśmiechem na twarzy. Matka potrząsnąła tym dzieckiem, by się opamiętało, mówiąc: „Siedź na dupie, jesteś niegrzecznaDziewczynka z niezrozumieniem na twarzy zaczęła mantrować w jej stronę: „Mamo, ale to ty jesteś niegrzeczna”. Dziecko zostało uderzone w bark i zaczęło płakać. Zastanawiałem się przez całą tę sytuację, co w zasadzie mogę zrobić, żeby moja ingerencja była skuteczna. Było mi żal zarówno dziecka, jak i matki, która swoje schematy zachowań prawdopodobnie przejęła od swojego ciężkiego dzieciństwa, co oczywiście jej nie usprawiedliwia, ale pokazuje jasno, jak błędny schemat wychowania powiela się z pokolenia na pokolenie. Intuicyjnie podszedłem do tej kobiety i bez słowa wpatrywałem się w jej zmęczone oczy. Widziałem strach, zmieszanie i smutek. Miałem bardzo dużo myśli w głowie, które chciałem jej przekazać, ale z moich ust wyszło tylko: „Karanie dzieci przemocą niszczy ich psychikę, tak jak karali ciebie”. Kobieta milcząco patrzyła na mnie, więc powtórzyłem zdanie. Miałem wrażenie, że zmiana jej wyrazu twarzy przypominała jakieś zrozumienie sytuacji. Myślę, że agresja słowna w żadnym stopniu nie pomogłaby im, tylko jeszcze bardziej zatruła matkę. Co działo się potem z tymi ludźmi? Nie mam pojęcia. Może użyłem zbyt mało słów i nie wytłumaczyłem, co dokładnie mam na myśli, może tłumaczenie tak naprawdę nie ma sensu i liczy się wydana z siebie emocja, która sama z siebie wpływa na nerony lustrzane drugiej osoby. Ostatnio coraz bardziej jestem zdania, że żeby coś zmienić, trzeba zmienić siebie, a lustro, które nosisz na twojej twarzy, odbije się na wszystkich dookoła.

Czarno na Czarnym: Czy pisząc ów tekst, sięgnąłeś również po własne doświadczenia?
Shiila: W tym utworze jest bardzo dużonawiązań do mojej osoby. „A zajawkowicze stale szlifują techniki diament, by napawać inspiracją i wykopać grale.” Myślę, że jestem właśnie tym zajawkowiczem, który siedzi i dłubie nad swoimrzemiosłem. Muzyka jest dla mnie tak szerokim tematem, że w zasadzie jest to zarówno sztuka, jak i odgrywanie pewnych ról. Poza tworzeniem własnej muzyki jestem również producentem, co w momencie konfrontacji z klientem daje mi możliwość poznania jakiejś innej części mnie, w zależności od gatunku, który ktoś wykonuje. Odegranie roli, o której wspomniałem wyżej, wiąże się z tym, że aby lepiej oddać klimat tego, co klient chce uzyskać ode mnie, muzycznie próbuję zatopić się w dany gatunek bądź klimat, trochę jak aktor, który przygotowuje się do odegrania nowej roli. Jest to autentyczne ze mną.

Czarno na Czarnym: Czy w takim razie praca nad utworem podziałała na Ciebie w pewien sposób terapeutycznie?
Shiila: Oczywiście, każdy utwór to jakiś konkretny okres czasu, w którym coś się działo. Niekoniecznie musi być to zawarte w tekście i muzyce. Słuchając swoich starych numerów, doskonale pamiętam, jakie miałem w danym momencie sytuację, emocje i przemyślenia. Jest to bardzo dobry rodzaj pamiętnika. Czasem ciężko mi jest pogodzić się z tym, że nie jestem w stanie trzymać się jednego gatunku, co prawdopodobnie da mi mniejszą siłę przebicia, jeżeli patrzymy na rynek, ale w tym momencie w zasadzie robię to, bo to kocham, i co z tego będzie i na jak dużą skalę się rozrośnie, powoli przestało mieć dla mnie znaczenie. Kiedyś bardzo presjonowałem się tym, że chciałbym tłumy na koncertach i dużo pieniędzy. Teraz wiem, że to nie ma żadnego znaczenia. Liczy się, czy dobrze będę się bawił, czy poznam na swojej drodze dobrych ludzi i dużo przydatnych lekcji od życia.
Moja muzyczna droga to terapia, za którą płacę czasem. Każda godzina terapii to kolejny milimetr zmarszczek, które powoli kiełkują na mojej twarzy.

Czarno na Czarnym: Jak duże znaczenie mają dla Ciebie emocje w muzyce?
Shiila: W zasadzie to fundament tego, dlaczego to robię. Jestem człowiekiem, który przez muzykę uczy się wyrażać emocje,z czym miałem
duży problem. Z komunikacją tego, co czuję. Muzyka oswoiła we mnie wrażliwość, która teraz jest w stanie funkcjonować na co dzień bez trudu. Nawiązując do tekstu utworu,„braki spore przekuwam w łatwy trud, nie jestem, kur**, twardy jak ekipa Scooby Doo” :p.

Czarno na Czarnym: Gdybyś miał porównać muzykę do poruszania się dowolnym środkiem transportu, co by to było i dlaczego?
Shiila: Byłyby to zwłoki Daniela Radcliffa.
Zanim pomyślicie sobie, że to jakiś kiepski żart, polecam obejrzeć sobie zwiastun filmu „Swiss Army Man” („Człowiek-scyzoryk”). Dość kontrowersyjny, ale bardzo artystyczny film z naprawdę świetnie przemyślanym motywem przewodnim i doskonałym podkładem muzycznym, który tam towarzyszy. Dlaczego? Kluczowa postać tego filmu pod wpływem halucynacji i samotności zaczyna toczyć dialog z pewnymi zwłokami, które morze wyrzuciło na brzeg. Konwersacje z nim były w zasadzie konwersacją z samym sobą. Była tam humorystyczna scena, w której główny bohater porusza się na truchle tego człowieka jak na motorówce. Wspominam o tym, ponieważ muzyka w moim mniemaniu jest właśnie takim prowadzeniem relacji z samym sobą poprzez odrębny twór. Nadajemy czemuś znaczenie i zaczyna to być naszą rzeczywistością. W ten sposób możemy płynąć i nie utonąć, nadając samym sobie sens istnienia.

Czarno na Czarnym: A dokąd obecnie podąża Shiila?
Shiila: Jest to pytanie, na które sam chciałbym znać odpowiedź, Shiila podąża za tym, co gra mi w głowie. Na nadchodzącym albumie będzie bardzo dużo gatunków, które teoretycznie nie będą ze sobą spójne, ale taki też jest mój zamysł. Na razie chcę wypluć z siebie to, co mi gra w głowie, a może na drugiej płycie troszkę bardziej się ukierunkuję. Drugą opcją jest to, że na przykład wyjadę sobie permanentnie zamieszkać z mnichami zen w klasztorze, bo stwierdzę, że muzyka nie daje mi już tego czegoś. Tego nie wie jeszcze nikt ;).

Czarno na Czarnym: Zatem przekonajmy się, co przyniesie przyszłość :). Dziękuję za rozmowę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz