sobota, 27 kwietnia 2024

.WAVS z premierą albumu „Heavy Pop”

„Heavy Pop” to czternaście piosenek zespołu .WAVS opowiadających o przesileniu życiowym, o dorosłym człowieku wciąż poszukującym swojej własnej drogi w świecie pełnym szans, dylematów i zagrożeń. Muzycznie natomiast album ten stanowi mieszankę alternatywnego rocka i grunge’u z nowoczesną, popową produkcją.


fot. Katarzyna Borelowska

Od naszej debiutanckiej płyty minęło pięć lat. Pięć długich, ciężkich lat zawirowań na świecie, ale i w naszym zespole. To, że przełamaliśmy swoje fale i możemy dziś w końcu zaprezentować Wam naszą nową muzykę, to nie przysłowiowy „cud”. To efekt ciężkiej pracy, wielu wyrzeczeń, kompromisów i walki o nas samych, ale także niepowtarzalnych, cudownych chwil i pięknych ludzi, z którymi spotkaliśmy się przy jej tworzeniu – mówią artyści.

Płytę promowały single „Ptaki”, „ONS” i „Najsmutniejsze rzeczy”


piątek, 26 kwietnia 2024

Julia Mreńca ma „nie po drodze”? Premiera nowego singla wokalistki

Julia Mreńca ma najwyraźniej „nie po drodze”. Ale spokojnie! Mowa tu bowiem o najnowszym singlu wokalistki, opublikowanym pod szyldem wytwórni Niebieski Label, a wyprodukowanym przez lessmana. To opowieść o strachu przed odsłonięciem się przed drugą osobą, która być może oceni nas powierzchownie, a także o stratach ponoszonych tylko dlatego, że czujemy się niewystarczający. Czy warto oddać swój los w ręce nieuzasadnionego lęku?



Napisałam już dużo tekstów piosenek, ale ten jest dla mnie najważniejszy! Dotyka moich najczulszych strun, przeszywa mnie za każdym razem. Jest pełen prawd. Tych moich prawd, którymi kieruję się w życiu! Utożsamiam się z nim w stu procentach! Jeszcze więcej magii do tego numeru dodał lessman, który jest jego producentem. Zrozumieliśmy się bez słów, od razu poczuł, jak ma brzmieć ten numer! Ewidentnie było nam muzycznie po drodze! – opowiada Julia.


Jaśmin śpiewa o spotkaniu z naturą. Premiera singla „Gdy spotykam wiatr”

„Gdy spotykam wiatr” to tytułowy, a zarazem ostatni singiel z nadchodzącej wielkimi krokami płyty zespołu Jaśmin. Opowiada o zachwycie naturą i życiem w zgodzie z nią, uświadamia, jak ważne jest docenianie trwającej właśnie chwili, która zaraz zniknie i przepadnie na zawsze.



Nasza piosenka to wyraz tego, co może powstać z połączenia pierwiastka męskiego z żeńskim, kobiecym. To zmysłowa piosenka o bliskości napisana przez mężczyzn, a zaaranżowana, zagrana i zaśpiewana przez kobiety. To nasze pragnienie bezpiecznego zacisza przy równoczesnym uwielbieniu wolności wiatru – mówią Jaśminowe artystki.


Walimy w Kocioł i Paweł Borkowski z premierą singla „Głupkoliada”

„Głupkoliada” to kolejna propozycja projektu Walimy w Kocioł. Mądry tekst o niemądrych wybrykach napisała trafiająca piórem w sedno Anna Płaczkowska, a wyśpiewał go Paweł Borkowski. Nagrań dźwięku dokonano w Heaven’s Sound Studio, nic więc dziwnego, że słuchając tej piosenki, będziecie w siódmym niebie!



Za kompozycję odpowiada tu Janusz Zalewski, produkcją zajął się natomiast Tomasz Kinecki. W efekcie otrzymujemy piosenkę niebanalną, wciągającą od pierwszych dźwięków i słów. Tę historię po prostu musicie poznać!


Przemek Jóźwik we współpracy z kultowym twórcą hitów

„U mnie dobrze” – zapewnia Przemek Jóźwik. I rzeczywiście jest u niego bardzo dobrze, bowiem 8 maja 2024 wokalista zaprezentuje swój najnowszy singiel, tak właśnie zatytułowany i stworzony we współpracy z Tomaszem Lubertem, autorem hitów między innymi takich zespołów, jak Volver, Virgin czy Video. Czy utwór Przemka powtórzy ich sukces? Przekonamy się wkrótce! 



Więcej szczegółów poznacie w dniu premiery, ale jednego możecie być pewni już teraz: będzie naprawdę... dobrze!

czwartek, 25 kwietnia 2024

Zespół Martini Police zaprasza do „Parku Ciemnego Nieba”

Zespół Martini Police, zwycięzca organizowanego w Poznaniu festiwalu 33 Showcase, zaprezentował właśnie swój pierwszy singiel wydany pod szyldem wytwórni 33 Records. „Park Ciemnego Nieba” to równocześnie zapowiedź debiutanckiego albumu kapeli.



„Park Ciemnego Nieba” opowiada o odcięciu się od rozpędzonego, niedającego wytchnienia świata. Pod wpływem tej pogoni za niczym społeczeństwo zmienia się, przekształca i przybiera nową formę, coraz mniej ludzką. Wielkie miasta okazują się być nie rajem, a pułapką, między innymi za sprawą skutków ubocznych technologii, niezauważanych, bo stanowiących już nieodłączny element codzienności, jak sen czy oddech. Pomysł na taką właśnie tematykę narodził się po przeczytaniu przez artystów opisu Izerskiego Parku Ciemnego Nieba.

Od połowy XX wieku, dzięki lampom wyładowczym, możemy niemalże zmieniać noc w dzień, a miasta stały się wyspami światła, które łatwo z orbity dostrzec na nocnej części Ziemi. Można powiedzieć, że człowiek pokonał ciemność, która zawsze wzbudzała w nim lęk. Wydawałoby się, że to dobrze, ale... właśnie zaczynamy rozumieć, że ciemność jest potrzebna przyrodzie i nam.

Za źródło inspiracji posłużył też film „Blade Runner Ridleya Scotta z 1982 roku, a konkretnie monolog zaimprowizowany w ostatniej scenie przez Rutgera Haueraaktora wcielającego się w rolę androida Roya Batty'ego. Stojący w obliczu własnej śmierci człowiek-maszyna wydaje się bardziej ludzki niż jego stwórcy.

Widziałem rzeczy, którym wy, ludzie, nie dalibyście wiary. Statki szturmowe w ogniu sunące nieopodal Pasu Oriona. Oglądałem promieniowanie skrzące się w ciemnościach blisko wrót Tannhausera. Wszystkie te chwile znikną w czasie jak łzy w deszczu.


„Karma” wraca i ma się całkiem dobrze. Premiera nowego singla Małgorzaty Beczek

Najpierw dotarła do słuchaczy elektronicznym „Za daleko”, teraz raczy ich popowo-rockową „Karmą”. Małgorzata Beczek prezentuje niezwykle osobisty, wręcz najbardziej terapeutyczny w swym dorobku utwór, będący ponadto kolejnym singlem zwiastującym mający ukazać się jeszcze w tym roku album wokalistki.



Piosenka zaczyna się zapętlonymi na syntezatorze pięcioma dźwiękami, przechodzącymi stopniowo w gitarowe brzmienie. W ten sposób artystka żegna się z poprzednią erą i łączy płynnie dwa gatunkowe, odwiedzane przez siebie światy.

„Karma” powstała z potrzeby serca, wypłynęła ze mnie po ogromnym zastoju twórczym i wielu miesiącach zwątpienia  zarówno w siebie, jak i w sens czegokolwiek. Byłam smutna, rozczarowana, sfrustrowana, zła... cholernie zła. Tylko nie potrafiłam tego wykrzyczeć. Przywykłam swoją złość kierować do środka zamiast na zewnątrz. Gdybym tylko wiedziała, jakie to fajne uczucie w końcu się na kogoś porządnie wku*wić – mówi Małgorzata– Pewnego dnia siadłam z gitarą i napisałam całość. Wysłałam do Krzysztofa Spychały, producenta, potem nagrałam wokale, mój przyjaciel Bartłomiej Wielgosz dograł gitary. Wszystko zadziało się dosyć szybko. W końcu wykrzyczałam, w końcu wywaliłam to z siebie. Teraz niech karma robi swoje – dodaje.