Marta Krupa porusza się po świecie artystycznym niemal od zawsze, lecz całkiem niedawno wstąpiła na nowy dla siebie ląd. Zapraszamy do lektury wywiadu, którego ta świeżo upieczona wokalistka udzieliła nam z okazji premiery swojego pierwszego singla. Jak głęboko sięgają korzenie jej pasji do śpiewania? Przekonajcie się sami!
Czarno na Czarnym: „Call me” to Twój debiutancki singiel. Kiedy usłyszałaś, że wzywa Cię scena muzyczna?
Marta Krupa: Od najmłodszych lat moją pasją było śpiewanie. Dorastając, miałam bujną wyobraźnię i zawsze wyobrażałam sobie, że jestem gwiazdą popu. Filmowałam siebie, jak śpiewam, tańczę i gram, podczas gdy moi rodzice ciężko pracowali całymi dniami i nocami. W domu zawsze musiało odbywać się karaoke lub impreza taneczna. Jako dziecko słuchałam i oglądałam teledyski przez cały dzień i nadal to robię.
Czarno na Czarnym: W jaki sposób doszło do Twojej kolaboracji z Tomkiem Lubertem i Christianą Loren, współtwórcami utworu?
Marta Krupa: Zaczęłam pracować z Christianą, kiedy przeprowadziłam się do Los Angeles. Na początku miała być moją trenerką wokalną, ale potem to się zmieniło i zamiast tego zaczęłyśmy razem pisać teksty. Tworzymy świetny zespół i czasami potrafimy ukończyć utwór w ciągu godziny. Zawsze uwielbiałam pisać wiersze, prowadzić dziennik itp. Kiedy zaczęłam pisać teksty, stało się to dla mnie terapeutyczne i chciałam po prostu iść dalej. Uwielbiam być kreatywna. Poznanie Tomka zawdzięczam mojej siostrze, która jadła z nim lunch razem ze swoją managerką. Zaprosiła mnie, żebym do nich dołączyła, a nie jadła w pokoju hotelowym. Od razu między nami zaiskrzyło! To wspaniały człowiek. Mogę szczerze powiedzieć, że uważam go za jednego z moich mentorów, dobrego przyjaciela i starszego brata.
Czarno na Czarnym: Jak oceniasz odzew, z jakim spotkało się „Call me”?
Marta Krupa: Na pewno wiem, że dzieci uwielbiają ten utwór. Najważniejsze jest, aby ludzie pokochali energię i klimat piosenki. Chciałam czegoś optymistycznego, żeby ludzie mogli tańczyć, ćwiczyć i wprawić się w dobry, pozytywny nastrój, słuchając tego. Ludzie mówią mi, że jest to bardzo chwytliwa piosenka i siedzi im w głowie przez cały dzień.
Czarno na Czarnym: Stresowałaś się przed premierą?
Marta Krupa: Byłam podekscytowana, bo tak czy inaczej zrobiłam coś, czego zawsze chciałam i o czym marzyłam. Najważniejsze jest to, że przynajmniej mogę spojrzeć wstecz, poklepać się po plecach i być dumna, że próbowałam i nigdy się nie poddałam. Reszta to tylko dodatek :).
Czarno na Czarnym: Na swoim koncie masz bogate doświadczenie również w innych dziedzinach sztuki. Czy takie zaplecze okazuje się w jakiś sposób pomocne, gdy wkraczasz na nową artystyczną ścieżkę?
Marta Krupa: To zawsze jest pomocne. Zawsze uważałam się za kreatywną jednostkę. Wiedziałam, że scena, zarówno aktorska, jak i wokalna, jest mi przeznaczona. W szkole byłam nieśmiałą dziewczyną, ale kiedy stawałam na scenie, rodziłam się na nowo!
Czarno na Czarnym: Co łączy, a co ewentualnie dzieli Martę Krupę modelkę, aktorkę i wokalistkę?
Marta Krupa: Jestem bardzo przyziemną, prostą dziewczyną. Cieszę się z małych rzeczy w życiu. Jestem bardzo empatyczną osobą. Uwielbiam kontakt z przyrodą i zwierzętami.
Czarno na Czarnym: Czy zamierzasz kontynuować swoją przygodę z muzyką?
Marta Krupa: Absolutnie! Mam już nagranych osiem piosenek i nadal pracuję nad kolejnymi numerami. Myślę też, że ważne jest, aby cały czas się rozwijać. Lubię być częścią wszystkiego, co się dzieje, jeśli chodzi o produkcję, melodię itp.
Czarno na Czarnym: Czy kolejne numery będą równie taneczne? A może postawisz na zróżnicowany klimat?
Marta Krupa: Chcę, żeby wszystkie moje piosenki były nieco inne, ale następna będzie bardziej w klimacie tańca latynoskiego. Uwielbiam wolne piosenki, ale to przyjdzie później. Chcę publikować muzykę, która podnosi ludzi na duchu i sprawia, że chcą wstać i tańczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz