Aleksander Siczek zaprosił nas do „Kina, Muranów” i udzielił nam wywiadu związanego z premierą jego kolejnej piosenki. Artysta opowiedział również o swych inspiracjach, w sztuce i życiu. Czy jesteście ciekawi tych historii? Jeżeli tak, zapraszamy do lektury!
fot. Dominika Orz
Czarno na Czarnym: Niedawno ukazał się Twój nowy singiel, „Kino, Muranów”. Jakie wspomnienia łączą Cię z miejscem, do którego nawiązuje tekst?
Aleksander Siczek: Tekst właściwie nie nawiązuje do żadnego miejsca. Tytuły moich utworów często są zupełnie nienawiązujące do tekstu, a do czasu, miejsca bądź myśli związanych z tekstem, bądź myślą, która wpłynęła na jego powstanie. Kino Muranów było świadkiem powstania tekstu do tej piosenki. Nie było więc innego wyjścia – od razu wiedziałem, że to będzie tytuł.
Czarno na Czarnym: Mamy tu do czynienia ze swoistym nawiązaniem do brzmień sprzed dwóch dekad. Co, Twoim zdaniem, jest w tej muzyce najbardziej wartościowe?
Aleksander Siczek: Zdecydowanie teksty. Muzyka wtedy miała wiele przekazów, często ukrytych. Każdy, słuchając danego utworu, mógł się z nim utożsamiać na swój sposób. Wspaniałym jest tworzyć muzykę, która cieszy, ale i skłania do przemyśleń, docenienia codzienności czy wprowadzania lepszych zmian.
Czarno na Czarnym: Zdradzasz, iż piosenka ta „opowiada o sile, jaką każdy z nas w sobie skrywa, mimo że niełatwo ją odnaleźć”. Czy sztuka potrafi pomóc w odszukaniu tej wewnętrznej mocy?
Aleksander Siczek: Bez sztuki nie da się żyć! Zdecydowanie tak. Tworząc swoje dzieła, mamy szansę w ten sposób wręcz wykrzyczeć, co myślimy, jak widzimy świat i wiele przy tym zrozumieć. Podziwiając sztukę innych, często refleksje bywają mocne, niełatwe, lecz otwierające głowę. Wierzę, że każdy z nas ma więcej sił, niż nam się wydaje, trzeba tylko znaleźć taki sposób na życie, by z niej korzystać jak najmocniej.
Czarno na Czarnym: Utwór ten stanowi pierwszą zapowiedź Twojej nadchodzącej płyty. Czego możemy spodziewać się po tym materiale?
Aleksander Siczek: Podróży po wielu planetach muzycznych. Romansu z dźwiękami, które kojarzymy z nie tak jeszcze dawnych czasów. Krainy przemyśleń, radości i nostalgii, a także słów, które skłaniają do przemyśleń.
Czarno na Czarnym: Wiemy, iż album zawierać będzie odniesienia do lat siedemdziesiątych, osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Twórczość jakich artystów okazała się dla Ciebie inspirująca?
Aleksander Siczek: Cenię od lat twórczość Beaty i Bajmu. To są dopiero teksty! Ta twórczość zdecydowanie ma na mnie wpływ, zresztą sama Beata Kozidrak miała wpływ na ten muzyczny rozdział w moim życiu. Kiedyś o tym opowiem. Nie zapominajmy o Korze, jej mocy dźwięków i słów. Lady Pank, Halina Frąckowiak, Anna Jurksztowicz, Kayah. Jest ich mnóstwo, bo kocham Polską muzykę. Myślę, że artyści z okresów, gdzie w Polsce trzeba było między słowami przerzucać prawdziwy przekaz, to moja odwieczna inspiracja do życia, nie tylko muzycznego.
Czarno na Czarnym: Mówisz, że „życie to jeden wielki film”. Jak, według Ciebie, przejawia się owo porównanie w praktyce?
Aleksander Siczek: Wieczne zwroty akcji, spontaniczność. Niepewność kolejnych scen. Zaskoczenia, budujący się dramatyzm. Dobro mieszające się ze złem, niespodziewane zakończenia, nowe początki. Nauka tekstów! To nasza codzienność, więc starajmy się grać w taki sposób, byśmy chcieli kiedyś o tym filmie powiedzieć: fantastyczny, mimo wszystko.
Czarno na Czarnym: A na koniec wróćmy do początku: czy lubisz chodzić do kina? :)
Aleksander Siczek: Mam okresy, kiedy jestem w nim prawie codziennie, więc zdecydowanie. Aktualnie internet daje możliwości bycia w kinie w kilka chwil w domu, lecz nie zastąpi to nigdy takich kin jak choćby Muranów – kino przepiękne, urokliwe, zachęcające do romansu z filmem i sztuką.
Czarno na Czarnym: Zatem bądźmy dla siebie samych reżyserami swojej własnej codzienności i jak najczęściej korzystajmy z tego, co daje nam sztuka. Dziękuję za rozmowę!
zajrzyj po więcej:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz