czwartek, 16 września 2021

Aréna Retro Party. Największe gwiazdy disco wystąpią w Budapeszcie!

Zaledwie nieco ponad trzy tygodnie dzielą nas od jednego z najważniejszych wydarzeń muzycznych tego roku... czyli Aréna Retro Party! 9 października 2021 w malowniczej stolicy Węgier wystąpią bowiem największe i najbardziej lubiane gwiazdy disco. Na stadionie Papp László Sportarénában, znanym także jako Budapest Sportaréna, zaprezentują się: Fancy, Lian Ross, Sandra, Sabrina, Silent Circle i Boney M. z Liz Mitchell. Biletów zostało już niewiele, lecz wciąż jeszcze zdążycie nabyć jeden z nich, by móc wziąć udział w tym wyjątkowym koncercie i bawić w rytm przebojów, które pokochał cały świat!



Organizatorem drugiej edycji tej niesamowitej imprezy, podobnie jak jej pierwszej, cieszącej się niebywałym zainteresowaniem odsłony, jest Aréna Retro Party. Wejściówki zamówicie za pośrednictwem strony https://www.ticketportal.hu/event/ARENA-RETRO-PARTY-2


zajrzyj po więcej:

wydarzenie na Facebooku
Aréna Retro Party na Facebooku


[RECENZJA] Anna Bimer i „Chciałem być piosenkarzem. Biografia Krzysztofa Krawczyka”

Zapraszam do zapoznania się z recenzją książki „Chciałem być piosenkarzem. Biografia Krzysztofa Krawczyka” autorstwa Anny Bimer. 



Zamienia się w ciszę ostatnia z piosenek znajdujących się na kompilacji przygotowanej przeze mnie specjalnie na tę okazję. „Nie zostało nam już nic”. W zamierzeniu miał to być lekki żart, teraz jednak utwór ten potęguje jeszcze nostalgię wywołaną przez historię, z jakiej wynurzyłam się na dobre zaledwie przed kilkoma chwilami. Rzeczywiście nie zostało mi już nic do przeczytania, a przynajmniej nie dziś. Na razie chcę tkwić myślami w treści wywołującej w mojej duszy rozmaite emocje. Na stoliku obok spoczywa ich źródło, czyli książka „Chciałem być piosenkarzem. Biografia Krzysztofa Krawczyka” autorstwa Anny Bimer. Sięgam po filiżankę z herbatą. Przyrządzony kilka godzin temu napój kompletnie wystygł, zapomniany pod wpływem rejsu parostatkiem po nierzadko wzburzonych falach losów wokalisty lubianego, lecz i niedocenianego. O tym, jak bardzo, przekonałam się dopiero za sprawą tego wyjątkowego tytułu. 


Mój wzrok wędruje w kierunku półki zapełnionej gęsto płytami winylowymi. Wśród nich nie brakuje też dzieł muzyka, w swoim środowisku znanego jako Krawiec. Naraz przychodzą mi do głowy dwa wnioski. Po pierwsze zaskakuje mnie, że pseudonim ów okazał się niezwykle trafny, nie tylko stanowiąc bezpośrednie nawiązanie do nazwiska. Pan Krzysztof uszył bowiem liczne przeboje i zacerował dziurę w niejednym sercu spragnionym pocieszenia płynącego z muzyki. Druga konkluzja dotyczy podobieństw między winylem a dziełem Anny Bimer i wydarzeniami przez nią przywoływanymi. Przede wszystkim styl tu zastosowany jest gładki i niezwykle precyzyjnie dobrany do poruszanych tematów. Na podkreślenie i wielkie uznanie zasługuje fakt, iż próżno szukać tu lukru często zdobiącego biografie, spisywane szczególnie przez autorów mocno zaangażowanych. Mimo iż Bimer niewątpliwie należy do tego grona i nie traktuje opisywanego przez siebie świata powierzchownie, bezwzględnie dba o obiektywizm, wyraźnie tutaj zarysowany. Zarysowany niczym wysłużony czarny krążek zaliczający setne okrążenie pod igłą gramofonu lub niczym żywot człowieka, który chciał być piosenkarzem. I był nim, choć nie zawsze w okolicznościach sprzyjających rozwijaniu żagli. We wszystkich rozdziałach słychać trzaski i zgrzyty pojawiające się na każdym niemal etapie życia i rozwoju artystycznego, a fakty te nie są przed czytelnikiem tajone. Wręcz przeciwnie: otrzymuje on rzetelnie nakreślone tło uwypuklone ważnymi dla sprawy detalami oraz cytowanymi wypowiedziami osób z otoczenia Krzysztofa Krawczyka. Wymyślne okładki lonplejów kojarzą mi się zaś z barwnymi momentami ukrywającymi te nieco mniej kolorowe, dłuższe epizody. Ukrywającymi, ale i chroniącymi przed niekorzystnymi warunkami, dającymi nadzieję, że droga na szczyt znów stanie się prostsza. 


I tak jak po przesłuchaniu albumu na retronośniku rozlega się jednostajny szum pozostawiający słuchacza w towarzystwie tęsknoty i pewnego niedosytu, tak i w przypadku omawianej biografii odnieść można wrażenie, że coś zgasło zdecydowanie przedwcześnie. (I, cóż, nie chodzi jedynie o samą książkę.) Na szczęście dzięki potężnemu dorobkowi audialnemu Krzysztofa Krawczyka i pozycjom tak wiarygodnie przedstawiającymi jego dzieje,  milczenie nigdy nie nastanie, wyparte przez doskonale znane dźwięki... z tamtych lat. 


zajrzyj po więcej: