poniedziałek, 20 kwietnia 2020

[WYWIAD] Arshenic: „Dążymy do tego, żeby nasze działania artystyczne generowały emocje”

Zaledwie parę dni temu formacja Arshenic zaprezentowała swój najnowszy singiel. Dziś zaś to ja prezentuję Wam wywiad z tym bandem o mrocznej duszy i wielkim sercu. Odpowiedzi udzieliła jedna druga grupy: wokalistka Ofilia i gitarzysta Vlad.

fot. Michał Sobociński

Czarno na Czarnym: Nazwa Waszego zespołu nawiązuje do substancji powszechnie uznawanej za niezbyt sympatyczną. Jednak arszenik ma również właściwości lecznicze i to w ten właśnie sposób prezentowana przez Wasz twórczość wpływa na słuchacza. Które przypadłości chcielibyście leczyć za pośrednictwem sztuki?

Vlad: Nie mamy aż takich wysokich ambicji, żeby doprowadzać muzyką do cudownych uzdrowień z ciężkich dolegliwości na jakąś większą skalę, ale na pewno dążymy do tego, żeby nasze działania artystyczne generowały emocje. Nawet te złe działają na człowieka oczyszczająco i mogą mu pomóc w odblokowaniu się. Najważniejsze dla nas jednak to, by wyrazić w tym wszystkim siebie, a nie robić z siebie szamanów czy znachorów :). 

CnC: Wasz najnowszy singiel to cover utworu „Where did you sleep last night”. Jak sami przyznajecie, wybraliście ten numer, gdyż mroczność tekstu koresponduje z klimatem panującym obecnie na świecie. Jaka zaś piosenka opisuje Waszą wymarzoną rzeczywistość?

V.: Wizja wymarzonej rzeczywistości, moim zdaniem, ciągle zmienia się z biegiem czasu i trzeba nieustannie szukać jej wewnątrz siebie. Poza tym dużo czasu spędzamy w świecie abstrakcji, który jest ważną częścią sztuki, polem nieograniczonych możliwości. Jeżeli chodzi o abstrakcyjne wizje, to stawiam na kawałek „I am the walrus” zespołu The Beatles. Polecam. 

CnC: Wspomniany utwór stanowi pierwszy efekt Waszej współpracy z amerykańską wytwórnią DI Records. Czy zdradzicie, w jakich okolicznościach doszło do tej intratnej kolaboracji?

Ofilia: Po wydaniu „Final Collision” przez Sliptrick Records w sierpniu zeszłego roku zaczęliśmy dostawać kolejne propozycje wydawnicze. Materiał z tej płyty został bardzo dobrze przyjęty i leciał w wielu audycjach i podcastach, w Anglii, Argentynie, Brazylii, a także w USA. Ponieważ oferta DI była najbardziej atrakcyjna, postanowiliśmy nowy singiel wydać właśnie z nimi.

CnC: W Internecie można odnaleźć informację, że Arshenic należy do grona najważniejszych polskich przedstawicieli gotyckiego metalu. W jakiej kondycji, według Waszej opinii, znajduje się aktualnie nasza rodzima scena oscylująca wokół tego rodzaju muzyki metalowej?

V.: To była zawsze muzyka undergroundowa, ale na pewno scena nie jest tak rozwinięta, jak choćby w latach 90. Jeśli chodzi o nas, to nie jesteśmy niewolnikami jednego nurtu muzycznego. Ciągle szukamy, ciągle się rozwijamy, czerpiemy inspiracje ze wszystkiego, co rezonuje z nami, co nas ciekawi. 

CnC: Opowiedzcie nieco o Waszej działalności charytatywnej na rzecz zwierząt.

O.: Zwierzęta były od zawsze bardzo ważne w moim życiu. Jako nastolatka przez kilka lat należałam do stowarzyszenia, z którego członkami opiekowaliśmy się szczurami zabieranymi z laboratoriów. Kiedy w 2011 roku przeczytałam apel z prośbą o pomoc dla schroniska w Gdańsku, bo nie mieli puszek dla kotów i  starszych psów, od razu postanowiłam pomóc. Kwestia zbierania pieniędzy jest zawsze drażliwa, żeby więc uniknąć wszelkich wątpliwości, czy schronisko na pewno otrzyma pomoc, postanowiłam zrobić imprezę, na którą biletem wstępu będzie puszka karmy dla psa lub kota. Szybko znalazłam ludzi, których przekonałam do wsparcia tego pomysłu, udało się zrobić koncert, gdzie obiegu nie było pieniędzy. Impreza odbyła się we współpracy ze schroniskiem, a jego przedstawiciele byli obecni podczas imprezy i karmę zawozili bezpośrednio na miejsce. Impreza okazała się sukcesem i od tej pory staram się ją powtarzać raz w roku.

Klip do utworu „Monster” był kolejnym krokiem. Kilka lat temu adoptowaliśmy naszego drugiego psa ze schroniska w Gdyni. Zachęcamy znajomych do podejścia „nie kupuj – adoptuj”. Często jednak słyszałam o tym, jak trudne emocjonalnie jest dla kogoś pójście do schroniska. Postanowiłam, że nagramy klip w schronisku, żeby widzowie mogli zobaczyć je bez wychodzenia z domu, w swoim bezpiecznym środowisku. Pokazaliśmy psy czekające na adopcję. Część występujących w klipie psów szybko znalazła domy. 

CnC: Jak wspominacie udział w programie „Must be the music”?

V.: Na pewno pozytywnie. Poznaliśmy sporo ciekawych osób, była dobra zabawa i dreszczyk emocji. To dla mnie pierwsze takie doświadczenie związane z telewizją i możliwość zobaczenia tego, jak program wygląda od kuchni. Dodatkowo możliwość zaprezentowania się szerszej publiczności przed telewizorami zwiększyła naszą rozpoznawalność. 

Cnc: Czy, Waszym zdaniem, produkcje typu talent show to dobry start dla młodych – wiekiem lub stażem – wykonawców?

V.: Do odważnych świat należy. Tak naprawdę wiele można zyskać, a niewiele stracić. Nawet nieudana przygoda w takim programie to motywacja do dalszej pracy. 

CnC: Czy możliwe jest życie pozbawione muzyki?

V.: Może muzyka nie jest dziedziną czy potrzebą, która buduje podstawę piramidy Masłowa, ale w naszych życiach z pewnością stanowi ważną jego część. Czy jest możliwe życie bez niej? Pewnie tak. Tylko po co tak żyć, skoro można się w niej zanurzyć i odkrywać inne, nieznane światy. 

O.: Miałam w życiu dwa załamania, kiedy postanowiłam zrezygnować z muzyki i zająć się czym innym. Zrozumiałam jednak, że kiedy coś jest twoim największym zainteresowaniem przez tyle lat, jest to wpisane w ciebie tak głęboko, że nie ma możliwości nagle się tego pozbyć, bo będzie drapało i krzyczało tak długo, aż do tego wrócisz, choćby w zmienionej formie. Dla mnie muzyka to po prostu sens życia na to wcielenie i już nie próbuję się opierać. 

CnC: A jakiej muzyki nie jest pozbawiona Wasza codzienność? Jakich wykonawców słuchacie najczęściej?

V.: Często wracam do klasyków, takich jak Korn, Alice in Chains czy Kyuss. Do tego szukam na bieżąco nowych zespołów i utworów, które spodobają mi się, najczęściej w okołometalowej stylistyce. Lubię też minimal techno i muzykę eksperymentalną różnej maści. I Elvisa. 

O.: Ja traktuję muzykę, której słucham, jako źródło wiedzy i inspiracji. Głównie szukam muzyki nowej, zespołów, które w oparciu o rock prezentują niespotykane połączenia nurtów. Jako wokalistka szukam wokalistów o doskonałym warsztacie, łączących w swoich piosenkach różne techniki wokalne. Mam jednak playlisty na każdy nastrój, które odpalam w określonych okolicznościach. Zbieram też winyle. Mam sporą kolekcję, wymienionego przez V. Elvisa ;).

CnC: Gdybyście mieli wskazać jeden najważniejszy dla Was w tym momencie cel artystyczny, co by to było?

V.: Jak najlepiej wyrazić to wszystko, co w sobie nosimy i czym jesteśmy, ulepić z tego coś, co poruszy i zaskoczy nas samych. 

CnC: Tego właśnie Wam życzę! I dziękuję za rozmowę :).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz