środa, 6 marca 2024

[RECENZJA] Maria Niklińska i Rafał Olbrychski zaostrzą Wasz „Apetyt na czereśnie”

Opowiedzieć o miłości tak, by brzmieć niebanalnie, a jednocześnie trafić do każdego serca? Taką soczystą historią zaowocowała między innymi współpraca sceniczna Marii Niklińskiej i Rafała Olbrychskiego, którzy w miniony czwartek odwiedzili Buskie Samorządowe Centrum Kultury i udowodnili zgromadzonej tłumnie publiczności, że malowanie emocjami to dla nich pestka. Zaś wisienką... a raczej czereśnią na tym artystycznym torcie okazała się akompaniująca aktorom pianistka, Lena Ledoff.


fot. Adria Art

Dwoje młodych ludzi po przejściach spotyka się na dworcu. Za chwilę wyruszą w przeciwnych kierunkach, lecz jeszcze nie teraz. On wkracza właśnie w nowe życie, ona wraca z rozprawy rozwodowej. On, najwyraźniej ciekawy świata, zadaje jej jakieś pytanie, ona, początkowo niechętna, z czasem coraz szerzej otwiera przed nim duszę. I w ten oto sposób zaczynają rozmowę o swoich losach, prowadzą dialog przeszłości z przyszłością, wiele sobie przypominając i równie wiele zapominając. Nie opuszczając peronu, udają się w podróż przez uczucia, dojrzewające i przejrzałe, słodkie i cierpkie, smaczne i niejadalne. Dokładnie tak jak tytułowe czereśnie. Za oknami mknącego pociągu migają kolejne stacje, wokół zmieniają się twarze współpasażerów i tylko bagaż jest wciąż ten sam, chociaż coraz cięższy... ale i bogatszy. Taka wszak kolej rzeczy.


Minimusical „Apetyt na czereśnie” powstał z kilku składników: tekstów Agnieszki Osieckiej, mistrzyni słowa umiejętnie przenoszącej na papier własne doświadczenia w relacjach damsko-męskich, muzyki Macieja Małeckiego oraz oczywistego talentu Marii Niklińskiej i Rafała Olbrychskiego śpiewających w towarzystwie płynących wartkim strumieniem dźwięków fortepianu i kreślących pomiędzy utworami barwne didaskalia. Dokąd dotrą bohaterowie spektaklu i jakiego owocu skosztują, gdy już tam będą? O tym musicie przekonać się sami. Pewne natomiast wydaje się jedno: mawia się, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, a „Apetyt na czereśnie” rośnie w miarę... oglądania!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz