czwartek, 3 grudnia 2020

[RECENZJA] Muzyczna układanka na płycie „LIKA”

Opublikowane 20 listopada 2020 wydawnictwo „LIKA” to debiut fonograficzny Angeliki Wdowczyk. Znajdziemy tu zestaw dziesięciu przykładów muzycznego zróżnicowania. Łączy je wyrazisty wspólny mianownik: radość płynąca ze zgłębiania ich tajemnic. Zapraszam do lektury!



Na pierwszy ogień idzie „Toga”, pełniąca rolę jednego z singli promujących krążek. Rockowe, wręcz drapieżne brzmienie rozbudza wyobraźnię słuchacza i składa obietnicę dalszych wyjątkowych doznań.

Za pośrednictwem „Nie pytaj” przechodzimy na drugą stronę pomostu emocjonalnego, gdyż mamy tutaj do czynienia z poruszającą balladą. Zmiana tempa i nastroju przynosi zamierzony efekt: wzmaga ciekawość i potęguje przyjemność zagłębiania się w następnych utworach.

Numer trzy to „Szare miraże”, czyli cover evergreenu wykonywanego w oryginale przez Maanam. Warto podkreślić, iż interpretacja zaprezentowana przez LIKĘ jest równie oryginalna... i po prostu bardzo dobra! Co ciekawe, w obu przypadkach „Szare miraże” umieszczono na debiutanckich albumach. Czy dla LIKI wybór takiego repertuaru będzie w podobnym stopniu sukcesogenny? Żywię nadzieję, że tak! Dodajmy, iż od momentu ukazania się pierwowzoru minęło czterdzieści lat, jednak w najmniejszym stopniu nie traci on na świeżości, o czym świadczy wersja LIKI, zrobiona z klasą i indywidualnym stylem.

Czas błyskawicznie rozpocząć odsłuch piosenki skomponowanej przez Marka Kościkiewicza. Uwaga! Grozi zagnieżdżeniem się w głowie i nuceniem przez kilka najbliższych godzin! „Błysk” jawi się niczym rollercoaster, rozpędzający się coraz bardziej aż do kolejnej pozycji, określonej mianem „Niedosytu”. Ów tytuł doskonale oddaje uczucie, jakie potowarzyszy nam, gdy ucichnie ostatni na płycie dźwięk. Po zapoznaniu się bowiem ze wszystkimi dziesięcioma propozycjami chciałoby się usłyszeć ich znacznie, znacznie więcej. Lecz zanim nastanie ta chwila, czeka nas jeszcze kilkadziesiąt minut wypełnionych audialnymi wrażeniami. Począwszy od wspomnianego „Niedosytu”, łagodnego i kojącego. 

„Śniłam” stanowi antidotum na sny zapominane natychmiast po przebudzeniu. Piosenka ta w najlepszym możliwym sensie zapada w pamięć i pozostaje tam na długo. Cechę tę zawdzięcza niezwykłej chwytliwości i takiemuż rytmowi.

Z kolei „Złoto”, jak przystało na ten szlachetny kruszec, należy zakwalifikować jako bezcenny element tej muzycznej układanki. Nie bez powodu zasila grono singli!

Szukając natomiast intrygująco kontrastowych zestawień, sięgnąć trzeba po „Czas na życie”. Ze swoimi spokojnymi zwrotkami i mocnymi refrenami zdecydowanie plasuje się w czołówce omawianych tu nagrań.

„Trzeba uważać” serwuje odbiorcy energetyczny dźwięk gitar, aczkolwiek niestroniący swoiście od przemykającej się ukradkiem nuty nostalgii. To nieomylny znak, że zbliżamy się do końca tej niezwykłej przygody...

Zamykające stawkę „Lekko tak” okazuje się zaś słownym przeciwieństwem stanu związanego z rozstaniem z LIKĄ. Wcale nie jest tak lekko pożegnać się z tą wyjątkową artystką o wielowymiarowym wokalu. Istnieje na szczęście skuteczne rozwiązanie problemu: wystarczy wcisnąć przycisk play... i zacząć od początku! Do czego, oczywiście zachęcam.

„LIKA” to album, który przypadnie do gustu nie tylko zwolennikom konkretnego gatunku. Eklektyzm czyni go uniwersalnym i gotowym do podbicia serc wielu, naprawdę wielu serc miłośników wartościowej muzyki.


zajrzyj po więcej:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz