Ila Urban zaczyna śpiewać bardzo wcześnie, bo już o „IV rano”. A o czym? O tym, jak dobrze przeżyć to jedno jedyne życie, w którym nie ma czasu na sprawdzanie empiryczne, które rozwiązania są najlepsze.
A czemu „IV rano”? A temu, że szlify nad produkcją odbywały się do IV rano i to piękny tytuł. Rozwijając jednak bardziej ten tytuł… IV rano, gdy w domu panuje cisza, gdy nawet jeszcze nie zamiatają ulic, gdy wszystko śpi, i wiewiórki w parku i dźwigi na budowie, wtedy jest ten czas, gdy to co na co dzień uśpione wychodzi na wierzch, gdy można się przyjrzeć swoim odczuciom, swoim zwykłym myślom, zweryfikować stan rzeczy, podsumować obecną chwilę. To moment, by pójść o krok dalej, odnieść się do swojej intuicji i odkryć więcej niż pierwszy poziom, pierwszą warstwę problemu, myśli, idei. Ciepła pościel, jasny umysł, brak dystraktorów. Uwielbiam IV rano – mówi Ila.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz