Zapraszam do lektury wywiadu z Domi Vibes. Wokalistka opowiedziała tu o swojej twórczości, ale też przekazała kilka prawd wartych zapamiętania. Zatem... miłego czytania!
Domi Vibes: Przede wszystkim ogromna radość, że ta muzyka mogła popłynąć wreszcie w świat i że spotkała się z tak przychylnym odbiorem, zarówno słuchaczy, jak i mediów, w tym Pana Marka Sierockiego i między innymi Radia Opole, co jest dla mnie ogromnym szczęściem i zaszczytem. Czuję, że mamy w Polsce wielu uważnych, wrażliwych i zaangażowanych słuchaczy, gotowych na muzykę niesztampową i łączącą różne style, kultury i języki artystyczne. Czuję także wdzięczność, że spotkałam na swojej drodze cudownych ludzi, jak między innymi duet iROZi, czyli Ozankę Jarczewską i Ireneusza Kopra, a także Anię Bancerz i Dominika Moroza, bez których teledysk nie wyglądałby tak magicznie.
Czarno na Czarnym: Za co najbardziej lubisz ów utwór?
Domi Vibes: Za przestrzenie uzyskane dzięki pomocy Piotra Radzia, bardzo zdolnego producenta, który współpracuje między innymi z Martą Gałuszewską, i za aranżację, dzięki której utwór buduje energię stopniowo, tak, że na końcu chce mi się tańczyć. Uwielbiam poddawać się muzyce w tańcu, więc ciągnie mnie obecnie mocniej w stronę muzyki tanecznej, zwłaszcza że zbliża się lato, które nastraja nas energetycznie. Czuję, że w kolejnych utworach znajdą się propozycje typowo taneczne lub nawet klubowe.
Czarno na Czarnym: A kto wciela się w Twojego pierwszego recenzenta? Masz taką osobę?
Domi Vibes: Nie mam jeszcze takiej osoby, natomiast liczę się ze zdaniem mojej młodszej siostry, piętnastoletniej Emilki, która ma świetne ucho do muzyki. Staram się, by moja muzyka była intuicyjna, wypływała z czucia i z serca, a któż inny wie lepiej, co czujemy, jeśli nie my sami?
Czarno na Czarnym: Odpowiadasz tu za kompozycję, tekst, aranżację i produkcję, wyreżyserowałaś ponadto teledysk towarzyszący piosence. Nie da się ukryć, że sprawujesz dość kompleksową opiekę nad procesem twórczym. Czy zatem dopuszczasz opcję, by jedną z tych ról przejął inny artysta i na przykład zaproponował Ci napisaną przez siebie muzykę?
Domi Vibes: Oczywiście! Uwielbiam współpracować, łączyć siły i kreację w zespole. To byłoby wręcz błogosławieństwem, gdyż moją główną domeną i miłością jest śpiewanie i improwizacja, więc mogąc współpracować z ludźmi, z którymi czujemy podobnie nie tylko muzykę, ale także mamy podobny vibe i światopogląd, mogłabym skupić się na tym, co kocham najbardziej. Kompleksowa opieka nad kształtem artystycznym singla nauczyła mnie natomiast wiele i jestem wdzięczna za to doświadczenie. Pozwoliła mi między innymi nabrać wprawy w kreacji całości od podstaw, współpracy z ludźmi, podejmowaniu decyzji artystycznych.
Czarno na Czarnym: Chciałam też nawiązać do planów dotyczących podbicia rynku indyjskiego. Dlaczego obrałaś akurat ten kierunek?
Domi Vibes: Inspiruje mnie world music, muzyka z różnych zakątków świata, mam też przyjaciół z Indii i uważam, że ta kultura ma wiele pięknych cech. Być może w którymś poprzednim wcieleniu byłam hinduską :).
Czarno na Czarnym: Zresztą Indie przewijają się przez Twoją działalność dość aktywnie. Wystarczy powiedzieć, że „Heart freedom” przywodzi na myśl dorobek Allaha Rakhy Rahmana, kompozytora pochodzącego właśnie z tego kraju. Czy dopatrywanie się powiązań jest tutaj uzasadnione?
Domi Vibes: Mój przyjaciel z Indii uznał „Heart freedom” za utwór przypominający właśnie muzykę A. Rahmana, indyjskiego kompozytora muzyki filmowej, między innymi muzyki do filmu „Slumdog Millionaire”. To dla mnie ogromny komplement.
Czarno na Czarnym: A skąd pomysł na sięgnięcie po język kreolski?
Domi Vibes: Mój przyjaciel pochodzi z Mauritiusa, gdzie używa się języka kreolskiego mauretańskiego. Jestem ciekawa brzmień innych języków i bardzo lubię mierzyć się z ich wymową. Kreolski mauretański brzmi dla mnie bardzo smakowicie.
Czarno na Czarnym: Opowiedz nam, proszę, o wibracjach niesionych przez Twoje brzmienia. Czym one dla Ciebie są?
Domi Vibes: Wibracje dla mnie to emocje jakie towarzyszą mi przy tworzeniu i słuchaniu muzyki i intencja, z jaką ją tworzę. Tworząc „Heart freedom”, czułam wolność, lekkość, wdzięczność, radość, bezwarunkową miłość i moc, którymi chcę się dzielić ze słuchaczami.
Czarno na Czarnym: Mówisz, iż singiel ten traktuje o znalezieniu własnej wewnętrznej harmonii. Czy, według Ciebie, jej odnalezienie to trudne zadanie i czy sztuka może w nim skutecznie pomóc?
Domi Vibes: Z pewnością w dzisiejszych czasach jest to wyzwanie, wymagające uważności dla naszego wnętrza, naszych myśli i emocji, cichego głosu duszy, intuicji, wyciszenia zewnętrznych rozpraszaczy, nie naszych głosów i opinii. Wymaga to od nas przede wszystkim decyzji, że chcemy coś w swoim życiu zmienić i wytrwałości, gdy pojawią się chwile wątpliwości lub zwątpienia. Jest to proces, który nie dzieje się z dnia na dzień. Składają się na niego codzienne małe wybory, których możemy dokonywać, słuchając cichutkiego głosu serca zamiast głośnego głosu ego. Jest to proces, który nigdy się nie kończy, w którym możemy wciąż wzrastać i to jest najpiękniejsze! Naprawdę warto wejść na ścieżkę serca! Sztuka zdecydowanie przybliża nas do naszej wrażliwości, naszego serca, duszy, Boga, który sam w sobie jest harmonią i miłością. Wszystkim, którzy kochają tańczyć, śpiewać, pisać, malować lub uprawiać jakąkolwiek inną dziedzinę artystyczną lub poprostu czują, że chcieliby spróbować, lecz coś ich powstrzymuje, z całego serca polecam spróbować, pomimo lęku lub innych przeciwności i wracać do tego jak najczęściej. Nie dawać się zniechęcić tysiącom opinii, głosom z zewnątrz ani naszemu wewnętrznemu krytykowi, który może szeptać na przykład „nie dasz rady”, „jesteś za słaby”, „potrzebujesz studiów, certyfikatu lub szkolenia”, „ośmieszysz się”, „co ludzie powiedzą?”. Słuchanie takich głosów może podciąć skrzydła, a prawda jest taka, że wystarczy głębokie pragnienie, radość, która płynie z tworzenia, trochę odwagi, wytrwałość i wiara. Sztuka jest wyzwalająca!
Czarno na Czarnym: Czego powinnam życzyć Ci na tym etapie?
Domi Vibes: Spotkania na mojej drodze cudownych ludzi do współpracy, działających z potrzeby serca i pasji, otwartych na łączenie gatunków muzycznych, podnoszenie wibracji i koncertowanie.
Czarno na Czarnym: I niech tak właśnie się stanie. Dziękuję za rozmowę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz