środa, 23 lutego 2022

[WYWIAD] Teo: „Nie ma artysty bez fanów i nie ma fanów bez artysty”

Teo to urodzony w Skandynawii artysta o polskich korzeniach. Dotychczas utwory przez niego śpiewane nucili Norwegowie, a dziś, za sprawą singla „Trust”, do grona miłośników jego twórczości dołączają też mieszkańcy naszego kraju. Zapraszam do lektury wywiadu, dzięki któremu poznacie kilka ciekawostek z życia tego nastoletniego muzyka o niesamowicie dojrzałym wokalu. 



Czarno na Czarnym: „Trust” to Twój najnowszy singiel, a równocześnie jeden z pierwszych artystycznych kroków na polskim gruncie. Jak oceniasz odbiór tej piosenki?
Teo: Tak,  to prawda, to mój debiut na gruncie polskim. Jestem mile zaskoczony ciepłym przyjęciem. Mimo że śpiewam w języku angielskim, to piosenka ma uniwersalny przekaz i trafia w serce, takie komentarze dostaję. Miło słyszeć takie opinie, jest to bardzo motywujące.   

Czarno na Czarnym: Czy działając w dwóch krajach, dostrzegasz znaczące różnice między rynkiem muzycznym w Norwegii i w Polsce?
Teo: Trudno mi mówić o różnicach na tym etapie mojej kariery, ponieważ jak do tej pory to praktycznie wszystko jest dla mnie nowe i każdy dzień przynosi coś interesującego, podoba mi się to. Muszę też godzić to z nauką. Duże wsparcie dostaję od rodziny.

Czarno na Czarnym: Koncertowałeś już w norweskim Bergen i w polskich Małomicach. Czy publiczność w tych dwóch różnych zakątkach Europy reaguje inaczej? Czy kontakt z widzami jest inny?
Teo: Muszę zacząć od tego, że w Norwegii mieszkam na co dzień i to tu mam najwięcej znajomych, od których rozpoczyna się budowanie grona publiczności. Mam nadzieję, że w przyszłości dotrę także do większego grona widzów w Polsce. Mam przecież polskie korzenie i czuję się silnie związany z Polską. Jeśli chodzi o koncerty, to pandemia nie pomaga w tym, wręcz przeciwnie. Mam nadzieję, że wkrótce wszystko się otworzy i wróci do normy. Trzeba dodać, że ciągle jestem na starcie kariery i wielkich koncertów jeszcze nie miałem, dlatego ciężko mi porównywać. Obiecuję, że odpowiem na to pytanie w przyszłości [śmiech].

Czarno na Czarnym: Kto recenzuje Twoje nowe utwory, zanim pozna je szersze grono słuchaczy?
Teo: [Śmiech] Jak do tej pory to mama i tata, no i dziadkowie w Polsce. 

Czarno na Czarnym: A kto jest Twoim największym fanem?
Teo: Bezapelacyjnie mój dziadek w Polsce.

Czarno na Czarnym: Jeżeli jesteśmy przy temacie fanów, co oznacza dla Ciebie ich wsparcie?
Teo: To oni przychodzą na moje koncerty i pokazują mnie swoim znajomym i rodzicom. Tych znajomych mam też głównie jako grono przyjaciół w social mediach. Gdy wydaję nową piosenkę, to oni udostępniają moje utwory i mnie wspomagają. Nie ma artysty bez fanów i nie ma fanów bez artysty.

Czarno na Czarnym: Jak wielką rolę w promowaniu twórczości odgrywają, według Ciebie, reprezentanta młodego pokolenia, media społecznościowe? Czy miewają również negatywny wpływ na sztukę?
Teo: Media społecznościowe to oczywiście chyba najlepszy sposób promowania swojej twórczości, a zarazem komunikator między ludźmi. Jednak ilość informacji, która bombarduje obserwatora z każdej strony, jest tak ogromna, że ciężko znaleźć w tym natłoku informacji to, co Cię interesuje, a jeszcze ciężej przebić się i zostać dostrzeżonym jako twórca. Sztuka przy tym cierpi najbardziej, gdyż jest przygnieciona bezwartościowymi tematami. W myśl powiedzenia, że jak nie pokażesz tyłka, to się nie wybijesz [śmiech]. 

Czarno na Czarnym: Wiemy, że przygodę z muzyką rozpocząłeś, mając osiem lat. A czy pamiętasz, w jaki sposób odkryłeś w sobie tę pasję? A może znasz jej genezę z opowieści rodziców?
Teo: Mam taki film na moim kanale YouTube, gdzie śpiewam „U smile” Justina Biebera: https://www.youtube.com/watch?v=wD3il6VfqCU. Miałem wtedy cztery lata, nie znałem słów, ale dawałem jakoś radę. Klipy od zawsze montowała moja o dziesięć lat starsza siostra Iga, to ona potrzebowała aktora do rozwijania swojej pasji, a przy okazji ja nabrałem ogłady z kamerą i mikrofonem. Filmy wysyłaliśmy dziadkom w Polsce, aby mieli lepszy kontakt z nami z Norwegii. I tak się to niewinnie zaczęło. Dzisiaj Iga pracuje w wytwórni filmowej jako montażystka, a ja tworzę muzykę. 

Czarno na Czarnym: Czy masz jakąś radę dla tych wokalistów, którzy wciąż wahają się, czy wyjść z ukrycia i pokazać światu swą artystyczną część duszy, tak jak zrobiłeś to Ty?
Teo: Oczywiście! Niech jak najszybciej wyjdą z ukrycia i brną w realizację swojej pasji. A najlepsza rada to nie poddawać się mimo niepowodzeń i dążyć do celu. 

Czarno na Czarnym: Jak w trzech słowach określiłbyś swoje utwory? Do kogo skierowane są Twoje piosenki?
Teo: Miłość, zaufanie i wiara w siebie. Kieruję te utwory do osób wrażliwych, kochających i szukających miłości.

Czarno na Czarnym: Czy obecnie uznajesz muzykę za swój plan na życie? 
Teo: Zdecydowanie tak.

Czarno na Czarnym: Spełnienia jakich artystycznych marzeń mogę Ci życzyć? 
Teo: Gościć na wielkich scenach, śpiewać i dawać radość słuchaczom. To moje wielkie marzenie. 

Czarno na Czarnym: I tego właśnie Ci życzę! Dziękuję za rozmowę!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz