piątek, 26 lipca 2019

[WYWIAD] JoBee: „Nawet cisza jest dla mnie jak muzyka”


W swoim wypełnionym działaniami artystycznymi grafiku JoBee znalazła dla mnie chwilę, by zdradzić czytelnikom Czarno na Czarnym kilka sekretów dotyczących nowego projektu. Jeżeli chcecie poznać je wszystkie, przeczytajcie koniecznie wywiad, który dla Was przygotowałam! Jesteście gotowi? W takim razie zapraszam do lektury!

Pochodzisz z Lubartowa, ale od dziesięciu lat mieszkasz w Brukseli. Czy potrafisz wskazać jakieś różnice dzielące te dwa rynki muzyczne: polski i belgijski? Czy też muzyka rzeczywiście nie zna granic?

A dlaczego dzielące różnice? Ja widzę muzycznie od razu najpierw podobieństwa! Najbardziej prominentny jest hip hop, i w Belgi, i w Polsce, ja od 2009 roku promuję w Belgii kobiety  w hip hopie i widzę, że przez dziesięć lat nastąpił renesans! Tak, obserwuję hip-hop renesans w Belgii aktualnie. Moi goście  radiowi, raperzy, którzy zaczynali parę lat temu, dziś mają miliony fanów! Lecz także głównie dzięki eksportowi przez Francję, gdzie rynek jest kolosalny. To super! W Polsce dzieje się tak samo! Hip-hop na naszym rynku na serio rządzi totalnie i wymiata. I to też jest super. Brakuje tylko u nas kobiet, niestety! Trzeba to zmienić!  Do tego dodam ciekawostkę. Polski rynek muzyczny to gigant w porównaniu z Belgią! [śmiech] Belgia to mały kraj, mały rynek, podzielony na trzy strefy: Bruksela, Flandria i Walonia. Bardzo smutne, że są takie podziały, co stwarza jeszcze większe przeszkody dla artysty. Nie jest lekko. Ale mamy też dużo wsparcia dla artystów, na przykład tak zwany statut d'artiste, czyli jakby oficjalny program z rządu, wypłacający pieniądze artystom co miesiąc, jak normalną pensję w biurze! I to też jest super!

Twoje trzecie w dorobku artystycznym wydawnictwo, którego premierę zaplanowano jeszcze na rok bieżący, zatytułowano „The Beginning”. Z jakim początkiem mamy tu do czynienia? Jaką erę pragniesz w ten sposób rozpocząć? Szczerze czuję, że dopiero naprawdę zaczynam i że poprzednie projekty to była tak jakby rozgrzewka, warsztaty i interludium do tego, co będzie. Nauczyłam się wiele, rozłożyłam skrzydełka, sama też ponad rok temu zaczęłam dawać lekcje śpiewu, nabrałam większej pewności siebie, rozwinęłam się bardziej duchowo i artystycznie.  Przyznajesz, iż nadchodząca wielkimi krokami płyta prezentuje łagodniejsze brzmienia niż album poprzedni, czyli „The Blossoming”. Czym podyktowana została taka zmiana? Nowe brzmienie różni się tym, iż nie jest łatwe do zdefiniowania. Jest tu sporo alternatywy zmiksowanej z elektroniką analogową. Zmiana przyszła wraz z moja współpracą z nowym producentem. Marco wprowadził mnie trochę na inny poziom, bardziej kosmiczny i mistyczny, ta melancholia na nowej płycie to też nowość, bo kto mnie zna, ten wie, że taka z natury nie jestem. Melodie i moje nowe teksty spłynęły na mnie również niespodziewanie, lecz wiem, że budowały się we mnie latami i teraz wypływają na światło dzienne. Bardziej poetycko, bardziej eksperymentalnie, bardziej dramatycznie, bardziej prawdziwie :). Niedawno ukazał się Twój najnowszy singiel, „Burning Sense”. Do powstania owego utworu przyczynił się między innymi znany belgijski producent elektroniczny, Solemn Eye. Opowiedz nam tej współpracy. Pracę nad albumem zaczęłam w styczniu 2018 roku, kiedy zostałam zaproszona do studia belgijskiego producenta Solemn Eye. Nasze energie i muzyczne światy połączyły się i to właśnie dzięki niemu powstał zaczątek projektu. Jego muzyka i propozycje produkcyjne zainspirowały mnie do napisania wszystkich piosenek! Niesamowita historia, bo w sumie wcale się nie znaliśmy. Poznała nas wspólna znajoma, polska producentka. Marco zainteresował się moich głosem i zaprosił do współpracy. Spędzaliśmy długie dni w jego studiu na południu Belgii, ja pisałam i śpiewałam, on komponował i nagrywał moje wokale. Bardzo dużo też rozmawialiśmy:o kosmosie, o gwiazdach, o filozofii, o świecie. Bardzo dużo zawdzięczam tej współpracy, otworzyła mnie muzycznie i sporo też tu ryzykowałam, wychodząc wokalnie poza swoją „comfort zone”. Solem Eye jest odpowiedzialny za produkcję „Burning Sense” i „Genesis”, czyli finalnie dwóch utworów z projektu. Za resztę produkcji odpowiada nasz rodzimy producent, znany pod pseudonimem Kwazar, i to w jego studiu Gagarin nagrywam od lat, od lat także się znamy. Marcin pomógł mi w dokończeniu tego projektu i dzięki niemu wszystko jest gotowe! „Amber Tears” to już jego produkcja, podobnie drugi singiel, który wyjdzie 13 września, w moje urodziny! Wspaniałe dźwięki, a cudowny teledysk nakręciłam w Lubartowie. Po prostu nie mogę się już doczekać, by podzielić się z Wami całym projektem!  Teledysk do piosenki nagrano w Tel Avivie, a klimat panujący w klipie można z powodzeniem nazwać mistycznym i surrealistycznym. Skąd właśnie taki pomysł?
Duży wpływ ma na mnie surrealizm belgijski, ogólnie sztuka i malarstwo. Ten projekt to trochę taki mój obraz, który namalowałam. Wymyśliłam scenariusz i zaprojektowałam kostium. Do Tel Avivu poleciałam nagle, nie planowałam tego. Zostałam zaproszona do rezydencji artystycznej i tak dosłownie na tydzień przed wylotem zaczęłam przygotowania do wyjazdu i mój research na temat miasta oraz jego sztuki. Gdy zobaczyłam, że znajduje się tam plaża i że jest to stare miasto, od razu pomyślałam: to jest to, chcę tu nakręcić teledysk! Zapakowałam walizkę z kostiumami, znalazłam ekipę filmową i voila! Zrobiłam to. Taki filmowy obraz od JoBee :) A malować kocham! Razem ze swoim zespołem, JoBee Project, parasz się takimi gatunkami, jak jazz, soul, rock, pop i hip-hop. Który z nich jest najbliższy Twojemu sercu jako słuchaczowi? Czy masz jakieś muzyczne autorytety albo inspiracje?
Inspiracji jest sporo, ale te najważniejsze to na pewno Bjork, Sevdaliza, FKA Twigs, Smashing Pumpkins, Erykah Badu, Amy Winehouse, Ella Fitzgerald, BIllie Eilish, Robert Glasper i Flying Lotus.
Jaki byłby świat pozbawiony muzyki? Czy mógłby wtedy w ogóle istnieć? Nie, świat pozbawiony muzyki nie mógłby istnieć. A gdyby była tylko cisza, to nawet cisza jest dla mnie jak muzyka. Czy masz obecnie jakieś marzenia, muzyczne bądź abstrahujące od tej dziedziny sztuki, których spełnienia mogę Ci życzyć? Mam masę marzeń! Zawsze [śmiech]. Najbardziej proszę mi życzyć jak najwięcej koncertów do grania i jak największego zasięgu, a tak naj-najbardziej to nowej wytwórni muzycznej, co by mnie zaprosiła do współpracy i wydała moją płytę! A do tego rozwoju mojej Akademii Śpiewaj z Pszczołą oraz sponsora na kolejne teledyski! :) I niech tak właśnie się stanie! Dziękuję za rozmowę! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz