STRONY

wtorek, 12 kwietnia 2022

Jim Broadbent i Helen Mirren w filmie „Książę”. Poznaj historię iście artystycznej kradzieży

W roku 2021 minęło równo sześćdziesiąt lat od kradzieży namalowanego przez Goyę „Portretu księcia Wellingtona”. Był to pierwszy i dotychczas jedyny przypadek tak zuchwałej kradzieży z londyńskiej Galerii Narodowej. Już 27 maja 2022 do polskich kin trafi produkcja zatytułowana „Książę”, opowiadająca o kulisach tej sprawy. W rolach głównych zobaczymy znakomity aktorski duet: Jima Broadbenta i Helen Mirren. Za dystrybucję w naszym kraju odpowiada Monolith Films.



Zdobywcy OscarówJim Broadbent i Helen Mirren, w zabawny i poruszający sposób udowadniają, że w życiu zawsze trzeba grać vabank. Do hitów „Boska Florence”, „Judy”, „Królowa”, „Slumdog. Milioner z ulicy” i „Żelazna Dama” dołącza właśnie „Książę”, czyli nowa komedia ich producenta, oparta na niesłychanych, lecz prawdziwych wydarzeniach i traktująca o zwykłym człowieku, niczym Robin Hood ośmieszającym brytyjskie władze i w szczytnym celu dokonującym zuchwałej kradzieży pewnego arcydzieła.

W 1961 roku Kempton Bunton, niepozorny sześćdziesięcioletni taksówkarz, wykradł z Galerii Narodowej w Londynie ceniony obraz namalowany przez mistrza Francisco Goyę„Portret księcia Wellingtona”. Mężczyzna zaczął wysyłać żądania okupu, gdzie wyraźnie zaznaczał, iż chętnie zwróci słynną zgubę, ale pod jednym warunkiem: brytyjski rząd ma zainteresować się na poważnie dobrobytem emerytowanych obywateli Wielkiej BrytaniiOkazało się, że Bunton od dawna wzywał polityków do zapewnienia emerytom dostępu do bezpłatnej telewizji, uważanej przez niego za istotną kwestię w codzienności zasłużonych i zmęczonych życiem starszych osób. Wszystko, do czego doszło w kolejnych dniach, tygodniach, miesiącach i latach, sprawiło, iż narodziła się nowa wersja legendy o Robin Hoodzie, zabierającym bogatym i dającym biednym. Co było prawdą... ale nie do końca, w tym przypadku miała ona bowiem kilka oblicz. Autentyczna historia Kemptona, zaprzeczająca w wielu aspektach tej utrwalonej, ujrzała światło dzienne aż pół wieku później. Pośród istniejących mitów jedynym faktem okazał się ten, iż Bunton był dobrym człowiekiem, który postanowił zmienić świat i uratować własne małżeństwo za pomocą obrazu. 

Pewnego słonecznego dnia brytyjska producentka Nicky Bentham otrzymała e-mail od Christophera Buntona, wnuka Kemptona. W elektronicznej wiadomości mężczyzna opisał pokrótce dokonania swojego dziadka i wyjaśnił, dlaczego uważa, że będą one doskonałą podstawą podnoszącego na duchu filmu dla wszystkich pokoleń.

Nie potrafiłam uwierzyć w to, co czytam. Historia wydawała się zbyt szalona, by mogła być
 prawdziwa – wspomina Bentham. – Postanowiłam jednak sprawdzić, na ile pokrywa się z faktami, a na ile została podkoloryzowana. Z zaskoczeniem stwierdziłam, że Christopher mnie nie okłamał w ani jednym słowie. Byłam w szoku, że nikt jeszcze nie podjął się ekranizacji tak fantastycznej opowieści.

I tak oto narodził się „Książę”. O tym, jak bardzo fascynujące stały się losy Kemptona Buntona, przekonamy się już wkrótce!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz