czwartek, 25 marca 2021

[WYWIAD] Adam Bień: „Moja życiowa misja to moja muzyka”

 Zapraszam do lektury wywiadu z Adamem Bieniem, artystą wielozadaniowym. Z rozmowy dowiecie się między innymi, jak doszło do powstania utworu „Bieguny” z udziałem Kasi Węsierskiej, nie zabraknie też kilku słów na temat polskiego show-biznesu. Zresztą przekonajcie się sami!



Czarno na Czarnym: Muzyką pasjonujesz się od wielu lat. Czy pamiętasz, w jaki sposób odkryłeś, że to Twoja droga, Twój przepis na życie?


Adam Bień: Mój rodzinny dom przepełniony był muzyką. Mama w młodości śpiewała, tata był jednym z pierwszych grających dyskoteki DJ-ów w kraju, w latach 70. W domu szpule i magnetofony szpulowe, potem pierwsze kasetowe. Festiwale, jak Opole czy Sopot, to w naszym domu było święto. Od tych chwil z młodości właśnie występ z moją muzyką na festiwalu w Opolu to jedno z marzeń, za którym cały czas gonię. Nie było dla mnie więc innej drogi, bo jako dzieciak chłonąłem z bratem muzykę, z którą rodzice obcowali, a że i mama i tata zawsze słuchali muzyki na poziomie, to i ja z bratem poszedłem w tę bardziej wartościową stronę muzycznego świata.  


Czarno na Czarnym: Na swoim koncie masz całe mnóstwo doświadczeń artystycznych. Które z nich uważasz za najważniejsze? A może postrzegasz je wszystkie jako ciąg wynikających z siebie wydarzeń prowadzących do miejsca obecnie przez Ciebie zajmowanego?


Adam Bień: Na pewno możliwość udziału w każdym projekcie, w którym byłem, jest nie do przecenienia. Praca w teatrach i musicalach to niesamowite doświadczenie i szkoła życia. Potwierdzi to każdy, kto miał szansę spróbować. Poza tym, gdy jako nastolatek stawałem już na scenie np z Olafem Lubaszenko, to oprócz tego, że była to niesamowita frajda, to wiedziałem, że od tak doświadczonych ludzi pracujących na scenie wiele mogę się nauczyć. Z perspektywy czasu i obserwacji wielu artystów w naszym kraju śmiem twierdzić, że występując i pracując czynnie w zawodzie muzyka, wokalisty czy aktora, można się nauczyć wiele więcej niż na niejednej uczelni artystycznej. Oczywiście całe życie najbliższa jest mi muzyka, dlatego bardzo cenię sobie, że w moim zawodowym życiu mogłem moim śpiewaniem i graniem wspierać najwybitniejszych twórców na polskiej scenie. To setki koncertów, setki godzin nagrań, przygód, emocji i oczywiście nauki. Niemniej jednak moja życiowa misja to moja muzyka i cele się nie zmieniają, więc praca dla innych to jest dodatek, a praca nad moimi piosenkami to priorytet. 


Czarno na Czarnym: Jak, z perspektywy czasu, oceniasz rolę programów typu talent show w rozwoju kariery?


Adam Bień: Te programy bardzo pomagały, ale siła rażenia dzisiejszych talent show jest nieporównywalnie większa. Jeszcze kilka lat wstecz te programy nie promowały tak mocno, jak dziś. Dziś jednak młodzi artyści biorący udział w tych programach mają dużo gorsze warunki  umów i zasad współpracy, czy to z producentem programu, czy z managementem. Jak łatwo zauważyć, jest na dzień dzisiejszy lista wielu znakomitych wokalistów i wokalistek, którzy po wygraniu talent show zapadają się pod ziemię.  Faktem jest jednak, że mnie z talent show „wyłowili” właśnie Janusz Józefowicz i Janusz Stokłosa. Tak trafiłem do teatru Buffo i najsłynniejszego polskiego musicalu, „Metro”.



Czarno na Czarnym: Czy wśród muzyków potrafisz wskazać swoich idoli, swoje autorytety? Zarówno jako artysta, jak i słuchacz.


Adam Bień: Oczywiście, że tak, natomiast ta lista jest ogromna. Z racji tego, że od dzieciństwa tej muzyki w domu było bardzo dużo, tak też przez moje życie uzbierałem sobie wielu idoli i twórców, którzy mnie inspirują. Niektórych miałem w życiu szansę już spotkać, z niektórymi miałem szansę pracować, no ale to wszystko nadal dawanie mojego talentu i możliwości dla ich muzyki, a przede mną cały czas misja piosenek Adama Bienia :).


Czarno na Czarnym: Czy świat pozbawiony muzyki mógłby istnieć?


Adam Bień: Nie wyobrażam sobie takiego świata. Dosłownie nie potrafię sobie nawet tego wyobrazić.

 

Czarno na Czarnym: Na szczęście taki stan rzeczy nie grozi nam i niedawno ukazał się Twój najnowszy singiel będący duetem z Kasią Węsierską. Za co najbardziej lubisz „Bieguny”?


Jak każda moja piosenka, jest to jakaś część mojego życia. „Bieguny” przeszły długą drogę do momentu wydania, ale takie w pandemii mamy czasy. Liczę jednak na to, że „Bieguny” będą nadal wędrować, bo szykuje drugą,  klasyczną wersję tej kompozycji. Poza tym pojawia się zainteresowanie producentów filmowych. Gdzieś tak jakby ten singiel chciał na stałe wylądować w jakimś serialu bądź filmie? W tej chwili staramy się o emisję w rozgłośniach radiowych. Tam, gdzie już nas grają, odbiór jest bardzo pozytywny, teraz więc chciałoby się, by grali najwięksi, ale niezależnie od tego ja bardzo lubię tworzyć i nowe piosenki już są w trakcie realizacji.


Czarno na Czarnym: Jakie cechy najmocniej urzekły Cię w głosie i osobowości Kasi?


Adam Bień: Kasia jest bardzo dobrą osobą. Mogłem liczyć na jej pomoc już przy poprzednim singlu. Ja na polskim rynku działam niezależnie,  nikt więc nie da mi pół miliona złotych, by zapakować moją muzykę w Ferrari i potem jeszcze opłacić sobie płatne promocje na rynku. Poprzedni singiel, „Twój świat”, mieliśmy wydać bez teledysku, szczęśliwie ja i moja muzyka trafiliśmy na Kasię i już wtedy mogłem liczyć na jej pomoc w realizacji wideo do singla.


Czarno na Czarnym: Opowiedz nam, proszę, o przebiegu Waszej współpracy nad tym utworem. 


Adam Bień: Można powiedzieć, że od współpracy przy teledysku do singla „Twój świat” zakumplowaliśmy się. Mając świadomość, że Kasia pomogła mi zrealizować klip, postanowiłem  pokazać jej „Bieguny”. Kompozycja  nie miała tekstu, ale jednego popołudnia usiedliśmy przy piwku nad Wisłą (ale to były czasy co? :)) i w ciągu godziny Kasia stworzyła ten tekst. No a ze względu na to, że możliwości wokalne Kasi są fenomenalne, to postanowiłem zaproponować wspólne nagranie tego singla. Dzisiaj dzielimy się z Wami wersją radiową singla, ale mam nadzieję, że niedługo podzielimy się drugą,  bardziej wymagającą dla słuchaczy wersją :).


Czarno na Czarnym: Co jest obecnie Twoim największym marzeniem? Artystycznym bądź nie :).


Adam Bień: To marzenie się nie zmienia. Jak usłyszę kiedyś moją muzykę w Radiu RMF czy ZET, jak usłyszę moją muzykę na deskach amfiteatru w Opolu podczas festiwalu Polskiej Piosenki, to wtedy poczuję się spełniony. Mam świadomość, jaki jest nasz rynek. Po mojej lewej i prawej mam już masę wybitnych twórców, którzy nie wytrwali w dążeniu do marzeń. Często to ludzie niesamowicie zdolni i milion razy zdolniejsi od tych królujących dziś na szczycie, ale zarazem to ludzie niebywale wrażliwi, a polski show-biznes lubi niestety deptać takich twórców. To trochę mnie martwi w naszej branży, ale na pewno nie pozbawia mnie chęci do działań i do nieustannego gonienia marzeń. Ta moja gonitwa jest przecież w większości czasu przyjemna, bo kocham robić muzykę. Dodatkowo czuję, że robię ją dobrą, a jako multiinstrumentalista wypracowałem wysokie umiejętności gry na wielu instrumentach i na pewno nie przestanę tworzyć, nagrywać i występować. Kocham to mocno, mimo że droga do celu łatwa nie jest.


Dziękuję Wam za szansę opowiedzenia trochę o sobie i dziękuję za promowanie singla „Bieguny”. Wszystkich czytelników Czarno na Czarnym zachęcam przy okazji do posłuchania moich poprzednich singli: „List do A”, „Podaruj mi noc”, „Ty i ja”, „Twój świat”. Ja Wam mówię, że to są piosenki warte Waszej uwagi, a Wy to po prostu sprawdźcie. Wszystkim życzę wytrwałości. Kiedyś na pewno znowu będzie normalnie.


Czarno na Czarnym: Ja zaś bardzo dziękuję za rozmowę! Niech spełni się wszystko, do czego dążymy i na co czekamy.


zajrzyj po więcej:

Adam Bień na Facebooku