sobota, 19 października 2019

[WYWIAD] Reshka: „Czuję się na fali i bardzo chcę być w tym twórczym procesie jak najdłużej”

Mimo młodego wieku ma na swoim koncie już kilka dużych muzycznych ról. Reshka, gdyż o niej właśnie mowa, udzieliła mi wywiadu odsłaniającego kulisy kilku z nich. Jesteście ciekawi, czego się dowiedziałam? Jeżeli tak, to zapraszam do lektury!

„Świat” to tytuł Twojego debiutanckiego singla, który ujrzał światło dzienne zaledwie kilkanaście dni temu, a dokładnie 7 października 2019. Jak prezentuje się Twój świat po tej premierze?

„Zamigotał świat tysiącem barw”. Otrzymałam mnóstwo pozytywnych komentarzy i opinii na temat utworu, jak i teledysku. Jestem więc szczęśliwa i zmotywowana do dalszej pracy nad albumem. Dzięki temu nabrałam również pewności siebie i wiary, że to, co tworzę ma szansę znaleźć swoją grupę odbiorców. Czuję się na fali i bardzo chcę być w tym twórczym procesie jak najdłużej.

W utworze owym opowiadasz o mrocznym obliczu cyfrowej rzeczywistości. Jak, Twoim zdaniem, wyglądałoby życie przeciętnego człowieka, gdyby został nagle pozbawiony dostępu do Sieci?

Ja się w takim świecie wychowałam. Było spokojniej, wolniej, romantyczniej. Pisało się listy, czekało na telefon pod budką, wołało: „Mamoooooo!” z podwórka do otwartego okna. Mimo to krzyki nikomu nie przeszkadzały. Ludzie rozmawiali ze sobą w autobusach. Znali się z widzenia. Czy było lepiej? Gorzej? Myślę, że po prostu inaczej.
Innowacje i nowinki technologiczne zalewają nasz świat i nas samych. Ludzie stają się uzależnieni i popadają w depresję, kiedy zapomną z domu telefonu. Świetnie, że idziemy z postępem i że komunikacja międzyludzka jest poniekąd ułatwiona. Piszę poniekąd, gdyż tak naprawdę, moim zdaniem, jest ona utrudniona.
Ludzie wstydzą się siebie na żywo, wolą kreować siebie przez filtry ekranów.
W swoim życiu przekonałam się już wielokrotnie, że najważniejsza jest równowaga. I to w każdej sferze. Według mnie nie można oddawać się tylko pracy albo tylko pasji, albo tylko miłości. Równowaga pozwala zachować zdrowy rozsądek i nie dać się „uzależnić”. Korzystajmy więc z technologii, ale z głową, bo „scyfryzowany” świat jest ułudą i nie pozwala na wiązanie relacji. W teledysku widzimy przerysowany obraz tego, co dzieje się z miłością w dzisiejszych czasach. Jednak jesteśmy tak „nabodźcowani”, że każdy może odnaleźć w nim kawałek siebie. Ja też.
Myślę, że życie człowieka bez połączenia z Siecią byłoby wbrew pozorom pełniejsze. Może mniej by wiedział o świecie, o innych, ale z pewnością więcej o sobie.

Jeszcze kilkadziesiąt lat temu artyści, w tym także muzycy, rozpowszechniali swoją twórczość bez pośrednictwa Internetu. Czy, według Ciebie, taka ograniczona forma promocji działała na korzyść sztuki czy też wręcz przeciwnie?

Kiedyś przede wszystkim, było mniej artystów i chyba było łatwiej zaistnieć. Dzisiaj każdy śpiewa albo tańczy. Może nagrywać i publikować swoją twórczość bezproblemowo. Wystarczy odpowiednia apka i słuchawki z mikrofonem.
Z jednej strony to łatwa promocja i ogromne możliwości dotarcia do publiki. Z drugiej przedarcie się przez ogromny tłum artystów internetowych jest mega trudne.
Kiedyś nie było tak prosto zdobyć płytę czy bilet na koncert. Artysta był bardziej doceniany. Dziś każdy może być artystą.
Internet jest kopalnią, a co za tym idzie, ciężko zostać w nim odkopanym.

Czy dostrzegasz w cyberprzestrzeni jakieś pozytywne strony?

Oczywiście!
Przede wszystkim szybkość zdobywania informacji, komunikowania się, dostęp do wiedzy, samodoskonalenie i wiele innych. Pozytywy można by wymieniać i wymieniać.
Jednak muszę tutaj znów powrócić do wspomnianej wcześniej równowagi. Nie może być tak, że cyberprzestrzeń staje się ważniejsza niż realny świat. Czytnik nie zastąpi nam prawdziwej papierowej książki, a podróże po wirtualnych ulicach Paryża prawdziwego spaceru po Montmartre.
Jednak to, co według mnie cierpi najbardziej, to relacje międzyludzkie. Tutaj cyberprzestrzeń robi nam największą krzywdę, a raczej my sami sobie ją robimy. Na co dzień mam kontakt z młodzieżą i ciężko mi patrzeć, jak przeliczają swoją wartość na przysłowiowe „like”.
W świecie artystycznym dzieje się to samo. Głośno jest o tych, którzy mają tryliardy wyświetleń.
Cyberprzestrzeń jest genialna i daje nam ogromne możliwości. Grunt, aby mądrze i odpowiedzialnie z niej korzystać.

Wróćmy teraz do muzyki i dobrych wieści dla Twoich fanów. Piosenka „Świat” nie jest wszak jedyną przygotowaną przez Ciebie nowością! Od 2018 roku razem z Dominiką Barabas i Andrzejem Kochańskim pracujesz nad albumem. Wiemy, iż premierę płyty przewidziano na rok bieżący, nie wiemy natomiast, jakiego rodzaju materiału należy się po niej spodziewać. Czy uchylisz rąbka tajemnicy?

Płyta będzie w klimacie popowym z domieszką nowoczesnych brzmień. Jestem fanką ballad, więc z pewnością nie zabraknie ich na albumie.

W Twojej barwnej muzycznej biografii widnieje informacja, że przez pewien czas współpracowałaś z Kate Ryan, byłaś bowiem jej... chórzystką! Jak doszło do takiej kolaboracji?

Przez pewien czas współpracowałam z poznańską orkiestrą Bardabusz. Kate Ryan to artystka, która, przyjeżdżając do Polski, wielokrotnie gra koncerty z polskimi muzykami. Dyrygent Bardabusza organizował zespół dla Kate i stąd wzięłam się w nim ja. Zagraliśmy cykl koncertów które fantastycznie wspominam.

Jesteś ponadto autorką projektu „Kołysanki Niedzisiejsze”. Wiąże się z nim naprawdę wyjątkowa historia. Czy możesz nam ją przybliżyć?

Kiedy skończyłam szkołę muzyczną i otrzymałam dyplom, nie wiedziałam, co dalej z tą muzyką mam zrobić. Oczywiście chciałam śpiewać, ale swoje piosenki trzymałam głęboko w szafie.
W tak zwanym międzyczasie moja siostra Basia urodziła synka. Nasza babcia Natalia nierzadko pomagała w usypianiu maluszka, śpiewając mu różne piosenki. Pewnego dnia zaśpiewała utwór „Chysiały chysiały”. Śmieszny tekst i ludowa melodia zaciekawiły mnie. Basia uświadomiła mnie, iż babcia Nacia zna jeszcze inne kołysanki i podpowiedziała, abym nagrała płytę z tymi utworami.
Pomysł wydał mi się ciekawy i już następnego dnia stałam z dyktafonem przed babcią, mówiąc: „No śpiewaj!”. Okazało się że babcia zna za mało usypianek. Pomyślałam więc, że zdobędę je od innych seniorów. Rozpoczęłam zatem podróże po polskich wsiach oraz domach spokojnej starości. Tam rozmawiałam ze staruszkami i nagrywałam ich śpiew.
Mając cały materiał, nawiązałam współpracę z Kacprem Zasadą i nagraliśmy płytę, ocalając od zapomnienia Kołysanki Niedzisiejsze.

Czy potrafisz wskazać swoje największe artystyczne autorytety?

Jest ich wiele, ponieważ każdego dnia odkrywam nową inspirację muzyczną. Są dni, kiedy zasłuchuję się Etyką Badu, a innego dnia mierzę się z utworami Adele czy Beyonce.
Czasem sięgam po utwory Arethy Franklin, a czasem po polskich wokalistów. Uwielbiam i cenię Kayah.
Mam chyba tak, jak każdy: kiedy kupię płytę, odtwarzam ją milion razy, aż do znudzenia. Później odkładam i wracam do niej za jakiś czas, odnajdując w niej coś nowego.
Od każdego wokalisty, którego słucham, uczę się czegoś i czymś inspiruję. A lista tych artystów jest długa.

Masz jakieś marzenia, których spełnienia mogę Ci w tym momencie życzyć?

Dużo zdrowia i mało codziennych dramatów, aby moc w spokoju spełniać marzenia i dążyć do upragnionych celów.

Tego w takim razie życzę i serdecznie dziękuję za rozmowę!

zajrzyj po więcej: